???

Nicol

Mam taki problem. Mam dwie koszatniczki, matkę i córkę, z czego Nicol'a (córka) boi się ludzi, ucieka, a jak usłyszy jakiś nagły hałas lub widzi jakis nagły, szybki ruch to chowa się z hukiem. Jak była mniejsza, przy "oswajaniu" nie raz gryzła i to nie tylko mnie. Gdy próbuje dać jej smakołyk, powącha tylko, a potem odchodzi. Nie wiem, co mam robić, przecież jej matka jest jej zupełnym przeciwieństwem. A skoro głównie wychowywała się z matką czy nie powinna być bardziej jak ona? Czy nie powinna brać z matki przykład? Od razu dziękuję za rady i mam nadzieję, że się one sprawdzą.

Marta_koszka

Niektóre koszatniczki są takie, że boją się ludzi. Na Twoim miejscu zaczęłabym od początku ją oswajać. Wyciągnąć na wybieg, zaopatrzyć się w prasowany groch i inne smakołyki. Jak zaczniesz ją oswajać pamiętaj, aby mieć dużo cierpliwości. Kiedy podnosisz koszatniczkę, nie podnoś ją od góry, musi zobaczyć, że do niej się zbliżasz. Jeżeli koszatniczka i tak jest niesforna na wybiegu, wsadź ją do klatki, a następnie weź smakołyk i podawaj jej przez kraty, a po jakimś czasie na ręce w klatce. Dobrze by było, gdyby matka też podeszła do grochu, mała zauważyłaby, że skoro jej mamie nic nie jest, to jej pewnie też nie.

Ps. Ile mają Twoje koszatniczki?