Z moją Koszatniczką jest coś bardzo nie tak

Tomek317

Wiem że to długie, ale prosze was przeczytajcie całość.Więc mam od prawie 2 lat dwie koszatniczki Łapka i Ciapke a od listopada 2019 roku z powodu małej niespodzianki którą nam zrobiła właśnie Ciapka która przy kupowaniu została błędnie podana jako samiec urodziła 4 małe koszatniczki i dwie z nich Nutka i Zośka zostały u nas.A teraz przechodząc do tego co chciałem napisać to z około 1,5 miesiąca temu zauważyłem coś niepokojącego właśnie u Łapka, mianowicie zaczął kuleć na prawą tylną łapke.Kiedyś już miał takie coś ale po 3 dniach mu to przeszło i ogólnie po tym jak urodziły nam się małe to Łapek był kastrowany więc z nim zawsze były co jakiś czas jakieś mniejsze problemy ale od początku był w pełni praktycznie zdrową koszatniczką.I właśnie te 1,5 miesiąca temu też po 4 dniach zaczęło mu znowu to przechodzić więc zdecydowaliśmy że jednak narazie odczekamy z pójściem do weterynarza.Jednak zaczęło się już kolejnego dnia znowu pogarszać więc poszliśmy do weterynarza i właśnie w tym momencie nie tyle co kulał na tą łapke to zaczął ją troche ciągnąć za sobą, weterynarka dała nam 4 zastrzyki do pyszczka z lekiem przeciwbólowym i zapalnym a potem miała nam dać znać kiedy przyjdą specjalne witaminy dla Łapka, zastrzyki jednak nic nie dały ale na krótki czas masowanie mu tej łapki powodowało że odzyskiwał większe czucie w niej lecz kolejnego dnia łapka wracała do tamtego stanu.Po około 2 tygodniach bo dostawa witamin do weterynarii się troche opóźniła odebrałem leki u weterynarza i mieliśmy mu je dawać codziennie w płynie po 0,5ml chyba już nie pamiętam dokładnie ile.I codziennie go łapaliśmy i dawaliśmy i tak samo jak wcześniej, chwila ulgi i kolejnego dnia było to samo i w 5 dniu dawaniu leków Łapek już wyraźnie był zirytowany i wystraszony tym codziennym łapaniem(nigdy zbytnio nie lubił wyciągana poza klatke a napewno nie lubił dawania leków) i ugryzł mojego tate do krwi i w związku z tym że już jest wyraźnie wystraszony tym codziennym łapaniem zdecydowaliśmy że przestaniemy mu dawać te witaminy dla jego własnego dobra.I potem właśnie już było tylko coraz gorzej z nim, z czasem coraz mocniej ciągnął to łapke co również powodowało u niego problemy z jedzeniem bo nie miał możliwości ustania na dwóch łapach.Wygląda jakby całe jego udo było jakieś opadnięte na dół i tak jak troche jeszcze na tą łapke stawał to obecnie już jej praktycznie wogóle nie używa, a ostatnie dni zauważyłem że troche schudł lecz normalnie je i pije i jak daje wszystkim smakołyki on też zawsze ode mnie smakołyka bierze więc nie wiem dlaczego konkretnie schudł, nie jest bardzo chudy ale zawsze Łapek był troche grubszy a teraz widać że waży napewno mniej.Zauważyłem też że co jakiś czas zachowuje sie jakby przestawał kontaktować, może stanąć w jednym miejscu i patrzeć sie w jedno miejsce dopóki któraś z koszatniczek do niego nie podejdzie albo dopóki sie go nie zacznie głaskać, wczoraj udało sie go złapać i chciałem troche poruszać tą jego łapką, ale całą tą łapke trzymał tak sztywno że nie mogłem prawie jej poruszyć więc nie wiem czy te jego mięśnie są jakieś usztywnione czy co.Weterynarka mówiła że jak całkowicie straci w łapce czucie to będzie ją chciał gryźć a nawet odgryźć i wtedy będziemy musieli zrobić amputacje Smutny

.Prosze niech ktoś z was podpowie mi czy można coś jeszcze zrobić bo wszyscy chcemy mu pomóc i on napewno sam o tym wie, ale nie wiem co może jeszcze być skuteczne.