Forum KOSZATNICZKA Strona Główna
FAQ  Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Grupy  Użytkownicy  Szukaj  Rejestracja  Zaloguj
Śmierć koszatniczki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KOSZATNICZKA Strona Główna -> Na sygnale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lockov
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:24, 02 Maj 2011    Temat postu: Śmierć koszatniczki

Piszę tego posta w tym temacie, gdyż pilnie potrzebuje pomocy... i wsparcia. Moja koszatniczka odeszła 110 minut temu. Pięć dni temu zaczęła tak dziwnie ,,sykać", tak jakby miała problemy z oddychaniem. Stała cały czas na pięterku, nic nie jadła i nic nie piła. Potrafiła przez 2, 3 godziny zostać na górnym pięterku i ,,sykać". Postanowiłem udać się w trybie natychmiastowym do weterynarza. Według mnie ten weterynarz był totalnym amatorem w branży. Przepisał antybiotyk, nawet nie chciał jej oglądać. Kazał mi wlewać jej strzykawką albo skraplaczem do oczu 0,05 ml antybiotyku dziennie. Pomyślałem sobie, że jeśli nie je i nie pije to długo nie pociągnie. Dawałem jej z mamą ten antybiotyk i skraplaczem do oczu podawałem też wodę, no bo musi pić. Ale co to jest kilka kropel wody na dzień? Ja widziałem, że ten antybiotyk wcale jej nie pomaga i wiedziałem, że z dnia na dzień słabnie, a nie jej się polepsza. Wczoraj czy przedwczoraj gdy podawaliśmy jej antybiotyk zauważyliśmy, że gardło jest całe czerwone (koloru krwi). Wtedy już wiedziałem prawie na pewno, że odejdzie. Przez dwa dni nie mogłem nic zrobić, ciągle o niej myślałem. Chciałem jej pomóc z całego serca, ale wiedziałem, że nic nie mogę zrobić. Jeszcze dzisiaj żyła. Zajrzałem do niej dziś o 15:00, stała na pięterku i cały czas sykała. Powiedziałem jej, że już nie długo, że za jakiś czas odejdzie i gdziekolwiek będzie, to będzie jej znacznie lepiej niż tutaj. Gdy szedłem do kuchni o 18:30 wziąć sobie coś do picia zajrzałem do niej odruchowo - patrzę, na pierwszy rzut oka to sobie leży i śpi chyba w swojej wacie (dałem jej watę, bo było prawdopodobieństwo że się przeziębiła). Podszedłem nieco bliżej i zauważyłem, że leży na boku i się nie rusza. Padłem na kolana a łzy same napłynęły mi do oczu. Od tej pory nie wiem co ze sobą zrobić, przez te prawie 2 godziny nie zrobiłem niczego. Siedziałem na kanapie, leżałem, łzy same podchodziły do oczu. Miała 5 lat . Miała dla mnie szczególne znaczenie. Dlaczego? Otóż kupiłem ją w 2006 roku a rok później, w 2007r. kupiłem swojego pierwszego pieska - Czesterka, który zginął 26 czerwca 2010r. pod kołami jadącego samochodu (został potrącony). Bardzo go kochałem, nawet TERAZ na samą myśl tego wypadku z tamtego dnia napływają mi łzy.Teraz ciśnie mi się na myśl aby to, że koszatniczka ,,znała" Czestera, nawet się z nim bawiła ... A teraz odeszła, nie wiem, jakoś fatalnie się czuję. Leżałem sobie na kanapie i nagle podszedł do mnie mój nowy, mający rok piesek. Polizał mnie w zwisającą rękę z kanapy i położył się obok mnie - leżeliśmy tak przez przynajmniej 30 minut. Cholernie potrzebuję wsparcia, łzy cały czas mi lecą samoistnie.

PS: Moi rodzice chcą ją włożyć do worka foliowego i wynieść na śmietnik... Ja jestem przeciwny i to strasznie. Zakopać ją gdzieś obok bloku?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anemone
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:29, 02 Maj 2011    Temat postu:

Miałeś pecha jeśli chodzi o tego "weterynarza" i bardzo współczuję. Najlepiej będzie zanieść koszę do jakiegoś innego weterynarza i zapytać o kremację (nie wiem czy kosztuje i ile - mojego oddałam, ale dlatego że miał zabieg i później już nie był budzony więc być może w koszt tego zabiegu było wliczone), bo takie chowanie na podwórku (tym bardziej śmietnik) jest nielegalne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teska
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 1585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żagań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:12, 03 Maj 2011    Temat postu:

współczuję (*)

Ja tam zawsze zakopywałam swoje zwierzaki gdzieś w lesie. Po prostu nie wyobrażałabym sobie innego pożegnania. Gdybym oddała je do weterynarza to tak na prawdę bym tego pożegnania nie czuła, a wywalenie na śmietnik jest moim zdaniem brakiem szacunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosia
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wejherowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:20, 03 Maj 2011    Temat postu:

Trzymaj się. (*) Smutny

Zgadzam się z Teską. Ja moje zwierzaki zakopywałam na tyłach ogrodu, pod jakimś ładnym drzewkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anemone
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:57, 03 Maj 2011    Temat postu:

Jeśli ma się ogród lub blisko las to też można zakopać. Ja niestety mam podwórko na tyłach kamienicy. Jakiś sąsiad postanowił sobie zrobić ogródek warzywny tam gdzie pochowałam poprzedniego stworka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola12
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:21, 07 Maj 2011    Temat postu:

bardzo ci współczuje. moja ukochana kosia odeszła wczoraj, mój tata zakopał ją w lesie. Nie wyobrażam sobie wyrzucić ją. To tak jakbym wyrzuciła wszystkie wspomnienia do kosza

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 16:28, 18 Maj 2011    Temat postu:

Współczuje [*]
Moja kosia też właśnie odchodzi wczoraj była bardzo słaba i prawie się nie ruszała , a dzisiaj rano nie ruszała się wogule myślałyśmy z mamą że już zdechła odruchowo wziełam ją na ręce podłożyłam do ucha i posłuchałam serduszko jej biło i oddychała ale wiem że to jest jej koniec jestem wstrząśnięta cały czas chce mi się płakać na myśl o tym że przeżyłam z nią aż 5 lat i sama ją oswoiłam była przy mnie zawsze i wszędzie brałam ją do babci gdzie się dało...a teraz leży na ręczniku w klatce i ma tak jakby czkawkę za parę minut mama wróci do domu i pójdziemy do weta jest tuż przed moim blokiem nawet teraz pisząc tą historię płacze łzy napływają mi do oczu.... :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(
Powrót do góry
kosiek01
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 01 Cze 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:59, 01 Cze 2011    Temat postu:

Moja kosia odeszła wczoraj bardzo mi przykro z tego powodu ja zakopałem ją jak na cmentarzu tylko ze w ziemi i niedaleko dom czasami chądzę ją odwiedzać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nash
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:11, 24 Cze 2011    Temat postu:

Smutna sprawa, kremacji nie polecam bo cialo twojej myszki wrzuca do komory razem ze zdechlymi krowami, chorymi psami i calym tym gnijacym scierwem.

Siebie zapytaj czego cie te doswiadczenia nauczyly. Smutek po stracie mozesz chwilowo zniwelowac tym ze byles dobrym opiekunem, powspominac jak zdrowa byla za młodu* kosie zyja okolo 3-5 lat na wolnosci wiec na bank byles dobrym opiekunem.

Co d miejsca pochowku wybral bym las. Nie ma tam krat, niewidzialnej sciany nie do przebycia ani zadnych inny symboli niewoli, niech chociaz pochowana zostanie jako wolna kosia bez trumny, w papierze albo duzych lisciach, upewnij sie ze dol bedzie gleboki bo lisy jako ze zakopuja zwloki "na potem" tak lubia odkopywac czyjes.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piotr
Gość





PostWysłany: Nie 21:24, 19 Kwi 2015    Temat postu:

Mój koszatnik "Misio" odszedł wczoraj ok. 17-18 jest mi bardzo smutno Zalamany. Współczuje również tobie.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KOSZATNICZKA Strona Główna -> Na sygnale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme Diddle v 2.0.20 par HEDONISM