Forum KOSZATNICZKA Strona Główna
FAQ  Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Grupy  Użytkownicy  Szukaj  Rejestracja  Zaloguj
umierająca koszatka proszę o radę

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KOSZATNICZKA Strona Główna -> Choroby
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Śro 11:25, 15 Sie 2012    Temat postu: umierająca koszatka proszę o radę

Witam
Moja koszatka ma ok. 7-8 lat, wiem to dużo ale dopiero od paru dni zachowuje się osowiale, kiwa się na boki, ma problemy z chodzeniem i układaniem łap, jest wychudzona, zdaje się żę nie słyszy już mnie bo reaguje tylko na dotyk, ma zaćmę ale to od jakiś 3 lat. Byłam z nią u weta do którego zwykle chodzę ale nie wydaje mi się aby jej pomagał. Wątpie w jego umiejętności. Nie obchodzi się delikatnie z koszą kiedy daje jej zastrzyk przez co teraz boi się dotyku, dał jej jakąś brązowawą papke do pyszczka i zalecił żebym dała jej miodu na wzmocnienie.... ale to cukier! Dopiero jak spytałam o cukrzyce sprawdzili jej stan cukru i wynosił chyba 87 (?) nie wiem czy to dobrze, mówili że tak. Ona teraz jest po trzeciej wizycie i już nie wiem co mam robić bo wcale jej sie nie polepsza ale pogarsza wręcz, jest bardziej zmęczona, nic nie je i nie pije. Chciałam pójść do innego weta ale dziś święto i ma nieczynne. Nie wiem co mam robić, jutro mam tam znowu jechać ale nie wiem już sama. Pytałam się również tam wetów o zioła na obniżenie cukru, powiedzieli że cukier jest w normie i to niepotrzebne... nie podoba mi się to.
Błagam o dobrą radę!
Powrót do góry
Marta3003
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 05 Paź 2011
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świdnica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:40, 15 Sie 2012    Temat postu:

Rozumiem Twoje zdenerwowanie, zioła które obniżają poziom cukru (ja te podaje): pokrzywa, topinambur, czarna malwa. Tylko problem jest taki, że napisałaś o tym, że kosia nie je samodzielnie i nie pije:/ możesz rozmoczyć jej karmę, którą podajesz jej normalnie, i podawać do pyszczka oraz w ten sam sposób podawać wodę (pipetą lub strzykawką bez igły). 7-8 lat to sporo na kosię, z Twojego opisu wynika, że to schorowana staruszka Obawiam się jednak, że to jest już jej czas Smutny Ogrzej ją, ale nie przesadź, zapewnij spokój i bądź z nią. Powodzenia, nie wiem jak dokładniej mam Ci pomóc, choć bardzo bym chciała... Smutny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Śro 13:31, 15 Sie 2012    Temat postu:

Właśnie teraz leży i cały czas drży i dygocze, boi się kiedy ją głaszczę, połozyłam ją w pudełku z sianem (siano lub najbardziej) na parapecie ale w cieniu bo na słońcu jej chyba za gorąco. Nie mam strzykawki a dzisiaj święto... Ona tak się czuje dopiero od niedawna, tzn. wcześniej miała kaszel ale to od farby pewnie, wiec ją przeniosłam (może i to miało wpływ?), normalnie jadła, miała apetyt tylko mało piła, bujała się na boki ale całkiem dobrze się czuła. Chciałabym tylko wiedzieć czy ten weterynarz jej pomoże czy lepiej uciekać i szukać innego.
Powrót do góry
sebasrs
Moderator
Moderator


Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:01, 15 Sie 2012    Temat postu:

Z jakiego jesteś miasta ? Może jest w okolicy jakiś inny weterynarz.
Dawaj jej rozmoczony granulat, może zje.
Przyłóż do niej słoik z ciepłą wodą (nie gorącą).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Śro 14:08, 15 Sie 2012    Temat postu:

Jestem z Dzierzoniowa, małe miesteczko na dolnym śląsku, mamy tutaj dwie kliniki weterynaryjne i kilka w wioskach ale wioskowych nie znam. Jest jej ciepło, pilnuję żeby się nie przegrzała. Dałam jej trochę wody. Boi się swojego niedowładu w łapkach.
Powrót do góry
Marta3003
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 05 Paź 2011
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świdnica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:23, 15 Sie 2012    Temat postu:

Ja jestem ze Świdnicy, tutaj jest zdecydowanie więcej weterynarzy, ale powiem Ci szczerze, że żaden z nich nie ma dużego pojęcia o gryzoniach, ale możesz spróbować zadzwonić do
Przychodnia weterynaryjna
lek.wet Bogusław Guziklek.wet Iwona Dąbek
Głowackiego 2
Świdnica
74 853 37 76
74 856 90 20
jeszcze oni jakoś "ogarniają" temat.
Musisz teraz skupić się na nawadnianiu zwierzaka i karmienia go rozmoczonym granulatem( jak napisane było wyżej) Powodzenia:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Śro 14:38, 15 Sie 2012    Temat postu:

Świdnica jest dosyć blisko ale raczej nie uda mi się jeszcze dzisiaj tam zajechać. Ale dziękuję za pomoc.
Nie mam takiego granulatu, próbuję karmić ją (bo to samiczka) papką z niektórych składników karmy ale te nie są jej ulubione i niechętnie "skubie".
Ponawiam pytanie o weta, czy dobrze mi radził czy lepiej już do niego nie iść? Powtórzę że dał jej jakąś brązowawą prawdopodobnie słodką papkę, nie obchodził się z nią ostrożnie pomimo jej strachu (prawie całkiem nie widzi a chyba nie słyszy) i zalecił dać jej miód.
Powrót do góry
Marta3003
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 05 Paź 2011
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świdnica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:31, 15 Sie 2012    Temat postu:

Żadnych słodyczy! Tego typu zabiegi podawania węglowodanów w celu pobudzenia organizmu ma sens u gryzoni, ale nie u koszatniczek. Zalecam Ci zasięgnięcia porady u innego weta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Śro 15:48, 15 Sie 2012    Temat postu:

Dziękuję za dobre rady i pomoc.
Moja koszatka nigdy nie potrzebowała pomocy weterynarza i zawsze kiedy nie czuła się najlepiej portale o koszatniczkach pomagały mi w opiece nad nią i teraz kiedy pierwszy raz potrzebuję pomocy od weta okazuje się że nie mogę mu ufać ale znowu najwięcej informacji i rad znajduję w internecie, na forum, od ludzi którym zwyczajnie zależy na małych przyjacielach.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc, mam nadzieję że znajdę w moim mieście weta który mnie nie oszuka.
Powrót do góry
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Czw 12:26, 16 Sie 2012    Temat postu:

Witam
Byłam dzisiaj u drugiego weterynarza (pani weterynarz prawdopodobnie świeżo po studiach) i zapytałam o glukozę na wzmocnienie, odpowiedziała że może jej podać glukozę lub zastrzyk z witamin. Czytałam że weterynarz nie powinien podawać glukozy, co do witamin myślę że by pomogły ale nie byłam już pewna czy zastrzyk tylko nie zaszkodzi.
Koszatka ożywiła się troche po napojeniu wodą, próbowałam ją też karmić ale średnio mi idzie. Dzisiaj mnie pogryzła więc nie jestem pewna czy kolene zastrzyki nie będą ją tylko wymęczać (boi się dotyku).
Nie wiem już sama czy nie lepiej dać jej spokój, poić ją i karmić jak teraz i jeśli to jej czas to po prostu dać jej odejść w spokoju zamiast męczyć stresem związanym z podróżami i zastrzykami.
Powrót do góry
Marta3003
Użytkownik
Użytkownik


Dołączył: 05 Paź 2011
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świdnica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:40, 16 Sie 2012    Temat postu:

Myślę, że podjęłaś odpowiednią decyzję. Zastrzyk dla takiego zwierzaczka faktycznie może być stresujące i w ostateczności zamiast pomóc pogorszy jej stan. Życzę Ci wytrwałości w karmieniu i pojeniu Twojej podopiecznej, zdaję sobie sprawę, że jest to dla Ciebie uciążliwe, ale daj jej szanse Wesoly Powodzenia i poinformuj czasami jak Ci idzie:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sama_słodycz
Gość





PostWysłany: Pią 21:00, 17 Sie 2012    Temat postu:

Jeszcze raz dziękuję za rady i pomoc.
Niestety dziś rano Ichi zmarła. Byłam z nią u weterynarza który na moją prośbę już nie dał jej zastrzyku ale po zbadaniu dał mi strzykawkę z elektrolitami i czymś jeszcze, miałam z niej ją poić żeby nabrała trochę siły. Wczoraj ciezko dyszała i coraz mniej się ruszała, dziś połozyłam ją na wacie poniewaz nie miała już siły siedzieć, leżała na boku, kopała od czasu do czasu i gryzła mnie po rękach... ok. dwóch godzin później zmarła.
Żyła ok 6-7 lat (jednak nie . Dostałam ją kiedy moja poprzednia koszatka zmarła po tym jak zaniedbałam ją na każdy możliwy sposób (cukier, brak zainteresowania, zaniedbanie, żyła 3 lata) , nie wiem dlaczego wpadli na ta idiotyczny pomysł, ale obiecałam sobie że nie popełnie tego samego błędu i przez ostatnie lata dbałam i starałam się żeby nie czuła się samotnie, miała czystą klatke i odpowiednią dietę i przede wszystkim żeby była szczęśliwa.
Cieszę się tylko że już się pewnie nie boi. Już jest spokojna.
Jeszcze raz dziękuję.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KOSZATNICZKA Strona Główna -> Choroby Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme Diddle v 2.0.20 par HEDONISM