Autor Wiadomość
Aleksa
PostWysłany: Pią 20:40, 23 Wrz 2011    Temat postu:

Cieszę się, że jest lepiej.
Jak wygląda klatka? Możecie wstawić zdjęcie? Przede wszystkim, zastanawiam się czy macie panele, czy pręty, po których chodzą koszaki? Jeśli to drugie, możliwe że gdzieś jest ostra końcówka i kosza tam się zraniła.
hellfrog
PostWysłany: Czw 17:16, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Dziś już jest dużo lepiej Wesoly Bez świeżej krwi i hasała sobie po dywanie jak dawniej Wesoly Więc podejrzewam, że to tylko zranienie o klatkę bądź konarek Wesoly

Pozdrawiam
hellfrog
PostWysłany: Śro 20:57, 21 Wrz 2011    Temat postu: Krew w klatce i na łapce.

Witam,

Dziś wróciwszy do domu, spostrzegliśmy z żoną że prawie cała klatka jest w śladach z krwi. No to zaczęliśmy oglądać kosze, na razie w klatce bez wyciągania czy coś widać. Jedna bez żadnych zmian, natomiast druga miała zakrwawioną (zaschniętą krew) łapkę tylnią prawą i coś co wyglądało na strupy. Niczym nie przemywałem ani smarowałem. Jest trochę osowiała, po klatce biega (nie widać jakby jej przeszkadzała rana), skacze po konarkach, ale na rękę wejść nie chce, tak samo jak nie chce wyjść z klatki. Pierwsza bez problemu wyszła i biegała po pokoju (obejrzana cała, zero ran, brak krwi w pyszczku i na ząbkach nie piszczała). Drugą niestety musiałem wyciągnąć z klatki aby ją obejrzeć. Ran otwartych nie widać, krew jedynie widoczna na paluszkach, dała się dotknąć i nie piszczała. Podejrzewam, że mogła się uszkodzić chodząc po klatce (mam klatkę robioną własnej roboty i oplecioną siatką ogrodzeniową jaką można spotkać w marketach budowlanych, półki z desek, kupa drzewa w środku Wesoly) Do tej pory schodziły i z samej góry klatki (120cm) i nic zero problemu. Podejrzane są również konarki, może na którymś coś wystaje (sprawdziłem, ale krwi jest dość dużo i ciężko jednoznacznie stwierdzić gdzie to się zaczęło), ale nic nie widać, prócz standardowych sęków.

Spożywa pokarm suchy i sianko, pije również wodę.

Kosze mamy od około 2 miesięcy, dwóch samców-braci, czasem się trochę pojedynkują, poganiają po klatce, ale nigdy nie trwa to dłużej niż 10 sekund, a przeważnie później śpią wtuleni w siebie.

Czy wizyta u weta jest wskazana, mimo że kosz nie przejawia objawów "chorobowych" prócz osowienia ? Możliwe, że jest trochę wystraszony całą sytuacją. Zauważyłem nawet, że drugi dał mu trochę spokoju i nie napastuje go prawie w ogóle. Bo to zawsze jeden zaczynał wariacje klatkowe i dywanowo-podłogowe Mruga

Jak potrzeba dodatkowych informacji oczywiście wszystko napiszę.


Pozdrawiamy,

Michał i Ania

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group